Rejs wyklętych

Nie­daw­no skoń­czy­łem czy­tać „Rejs wyklę­tych” – książ­kę o histo­rii dzie­wię­ciu­set trzy­dzie­stu sied­miu nie­miec­kich Żydów – uchodź­ców z Hitle­row­skich Nie­miec. Całość dzie­je się tuż przed woj­ną. W książ­ce poza przed­sta­wie­niem kil­ku­dzie­się­ciu ludz­kich histo­rii, bar­dzo czę­sto nie­ste­ty tra­gicz­nych, widzi­my tło poli­tycz­ne. Nie tyl­ko poli­ty­ki wobec Żydów jaka była pro­wa­dzo­na przez III Rze­szę, ale tak­że mię­dzy­na­ro­do­we roz­gryw­ki poli­tycz­ne doty­czą­ce uchodź­ców, któ­rzy maso­wo wte­dy opusz­cza­li Euro­pę, żeby udać się do „raju na zie­mi” czy­li do sze­ro­ko poję­tej Ame­ry­ki. Ten wątek jest bar­dzo współ­cze­sny – dziś też z jed­nej stro­ny widzi­my tra­ge­dię ludzi, któ­rzy opusz­cza­ją swo­je domy, żeby zna­leźć lep­szy świat, z dru­giej widzi­my roz­gryw­ki mię­dzy pań­stwa­mi, któ­re nie mają pomy­słu jak pora­dzić sobie z tak dużym napły­wem osób. Pozo­sta­je mieć nadzie­je, że jed­nak lepiej skoń­czą się współ­cze­sne histo­rie niż ta z przed 77 lat opi­sa­na w książce.

W książ­ce zwró­ci­ło moją uwa­gę jesz­cze podej­ście do foto­gra­fii. Dziś niko­go nie dzi­wi czło­wiek z apa­ra­tem, codzien­nie ata­ku­je nas tysią­ce obra­zów. Wte­dy jed­nak była to rzad­kość. Ale już wte­dy, pro­pa­gan­da III rze­czy dosko­na­le zda­wa­ła sobie spra­wę z siły obra­zu. Zadba­no o to, żeby doku­men­to­wać wej­ście pasa­że­rów na sta­tek. Oczy­wi­ście uwiecz­nia­no takie kadry jakie były potrzeb­ne do ofi­cjal­ne­go sta­no­wi­ska (nie będę zdra­dzał jakie, żeby tro­chę zachę­cić was do prze­czy­ta­nia). Zdję­cia te z odpo­wied­nim komen­ta­rzem tra­fi­ły do gazet na całym świe­cie. Wte­dy może uda­ło się zma­ni­pu­lo­wać opi­nię publicz­ną. Dziś nie­wiel­ka cześć tych zdjęć tra­fi­ła do książ­ki, dzię­ki cze­mu, może­my zoba­czyć boha­te­rów tej histo­rii, sta­tek któ­rym pły­nę­li a tak­że róż­ne szcze­gó­ły z ich codzien­ne­go życia.

Dla­cze­go o tym wszyst­kim piszę? Bo zacie­ka­wi­ła mnie histo­ria i to, że w tym wypad­ku kołem się toczy. Dla­te­go, żeby zwró­cić uwa­gę, że zdję­cia (obra­zy) łatwo wyko­rzy­stać do mani­pu­lo­wa­nia emo­cja­mi. Wystar­czy zda­nie komen­ta­rza nada­ją­ce odpo­wied­ni kon­tekst. Dla­te­go też, żeby powie­dzieć: war­to robić zdję­cia (nie koniecz­nie sel­fie) w róż­nych miej­scach i sytu­acjach jakich jeste­śmy. Za kil­ka­na­ście, kil­ka­dzie­siąt lat może się to oka­zać waż­ne do opi­sa­nia historii.

Top